To hasło coraz częściej przewija się w szeroko pojętych mediach. Zero Waste Home – mniej mieć, mniej wyrzucać, lepiej żyć. Oto główna ścieżka tej filozofii. Siła w tym przypadku tkwi w prostocie.
Segreguj śmieci
W foliowych workach tylko śmieci. To mrzonka. W foliowych workach często znajduje się pół bochenka chleba, kilka zepsutych jabłek, niedojedzony jogurt. I nie chodzi o brak apetytu, czy krótką datę ważności. Chodzi o nadmiar. Kupiliśmy za dużo chleba, przed weekendem, nie zdołaliśmy go zjeść. Jogurt był w promocji. Dwie sztuki w promocyjnej cenie. Ale tak naprawdę potrzebowaliśmy jednego, tylko, że wtedy cena za sztukę była by wyższa. W rezultacie i tak przepłaciliśmy, bo wyrzuciliśmy. Zero Waste to racjonalność. I tej racjonalności nie może zabraknąć przy codziennych zakupach.
Ale Zero Waste to nie tylko ograniczenie kupowanej żywności. To również ograniczenie dóbr materialnych. Nie pakujmy bananów do foliowego worka. Weźmy bawełnianą torbę wielokrotnego użytku – w nią włóżmy kupione banany. Nie bierzmy plastikowej butelki z wodą na fitness, weźmy bidon. Nie owijajmy kanapki do pracy folią spożywczą – włóżmy ją do śniadaniówki. Codzienne czynności wymagają nowych przyzwyczajeń.
Bądź kreatywny
Urwany uchwyt, zepsuty suwak, pęknięte koło, zepsute rzeczy można naprawić. I nie zawsze kosztuje to dużo. Czasem wręcz kosztuje grosze, tylko wymaga pomysłu. A więc wymyślajmy, nie idźmy po najmniejszej linii oporu.
Zero Waste wymaga również…kreatywności. Wymaga dania rzeczom nowego życia, często nowej roli. Zakurzone przedmioty stają się nową dekoracją, zapomniane meble ze strychu służą domownikom zupełnie do czegoś innego. Ale są. I o to ich bycie właśnie chodzi.
Zero Waste to piękna filozofia. Bo jesteśmy racjonalni i refleksyjni nie tylko dla siebie, nie tylko dla komfortu swojej przestrzeni. Jesteśmy lepsi również dla Matki Ziemi.
Zobacz więcej na obliczaurody.pl